czwartek, 14 listopada 2013

od Look'a cd Slur

Pożegnałem się z Slur i poszedłem do swojej jaskini. Cały czas rozmyślałem o tym, co zobaczyłem.
Jeszcze raz wyjrzałem z jaskini przed snem i popatrzyłem na gwiazdozbiór.
Poczułem motyle w brzuchu.
Czy ja się zakochałem?
Nie…
Potem mijały tygodnie, a my ze Slur spotykaliśmy się  codziennie. Co raz bardziej się poznawaliśmy, aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi.
Pewnego dnia postanowiłem, że zabiorę waderę w pewne miejsce, o którym istnieniu wiedziałem tylko ja. Umówiliśmy się rano pod jej jaskinią.
- Cześć. – powitała mnie
- Cześć. – odparłem i podszedłem bliżej
- Gdzie chcesz mnie zabrać? – spytała z uśmiechem
- To już zobaczysz na miejscu – odparłem tajemniczo.
Ruszyliśmy. Spacerowaliśmy sobie po łąkach i lasach, zdawało by się, że nasze terytorium nie miało granic. Gadaliśmy sobie w najlepsze. Raz to strzeliłem jakiegoś suchara, a potem rozbawiłem waderę niemalże do łez. Ogólnie było miło i wesoło.
- Kiedy dojdziemy? – niecierpliwiła się już Slur
- Jeszcze kawałek – odparłem
W końcu dotarliśmy. Na pierwszy rzut oka był to niezbyt ciekawy gąszcz jakiś starych drzew, krzewów i paproci. Złapałem waderę za łapę i razem z nią przeszedłem przez szczelinę w ostrych liściach.
I oto ukazało się moje miejsce.
Na środku znajdowało się jeziorko z krystalicznie czystą wodą, tak czystą, że było widać głębokie dno. Wokoło kwitły zielone drzewa, kwiaty, i jabłonki. Na górze był baldachim z drzew, który dawał cień przed piekącym w teraźniejszych dniach słońcem, a w wiosnę przepuszczał ciepłe promienie , ponieważ nie był jeszcze tak obrośnięty w liście. Z kolei w jesień na tafli wody dryfowały kolorowe liście, a całe moje zacisze mieniło się pięknie od brązu i czerwieni po pomarańcz i żółć.
Slur zaniemówiła.
- I co? – spytałem z uśmiechem
- Tu jest cudownie – powiedziała, cały czas oglądając się wokoło i podziwiając piękno miejsca.
Popatrzyła na mnie.  Zobaczyła mój chytry błysk w oku, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, złapałem ją w pół i razem z nią skoczyłem do wody.
Wpadliśmy obydwoje do krystalicznego jeziorka, ona z piskiem, ja ze śmiechem.
- Oh ty! – krzyknęła wściekła. Szybko jednak zdenerwowanie z niej uleciało i na jego miejsce wstąpiło rozbawienie.
- Slur, pływasz? – spytałem szczerząc zęby w uśmiechu, kładąc się na plecach na wodzie.
Ona podpłynęła do mnie i zaczęła chlapać na mnie wodą ze śmiechem.
Spędziliśmy tak całe popołudnie.
Na zabawach i  paplaninach o wszystkim i o niczym.

<Slur^^?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz