Pokiwałem głową.
-Chcesz się przejść?-zapytałem.
-Jasne, ale gdzie?
-Nie mam określonego celu, chodźmy po prostu przed siebie.-uśmiechnąłem się do Seber, a ona odpowiedziała tym samym.
-Wiesz, zawsze ciekawiło mnie to, czy trudno jest prowadzić watahę. Opowiesz mi o tym?-zapytałem dociekująco.
-No wiesz... Trzeba ogarniać te wszystkie święta, kontrolować wyczyny niektórych wilków i w ogóle....
-Mhm. Moje życie jakoś nigdy nie było fascynujące.
-Może to jeszcze się zmieni?-powiedziała enigmatycznie Seber.
-No nie wiem...-powiedziałem.
-Nie smuć się.-powiedziała Seber z uśmiechem.
-No dobrze.-odparłem i także się uśmiechnąłem.-Wiesz.. Zrobiłem się głodny...
-Ja też...
-To chodźmy coś upolować!-powiedziałem i pobiegłem przed siebie. Seber ruszyła za mną.
Seber?
piątek, 29 listopada 2013
poniedziałek, 25 listopada 2013
od Look'a cd Slur
Wyskoczyliśmy razem ze Slur na brzeg.
Wyszliśmy z mojego miejsca, dokładnie maskując wejście i poszliśmy przed siebie. Tam gdzie łapy poniosą. Spacerowaliśmy sobie gadając i śmiejąc się. Zapuściliśmy się poza tereny watahy, ale nie przeszkadzało nam to. Była wczesna pora i mieliśmy dużo czasu na powrót.
- Może małe polowanko? – zaproponowałem z uśmiechem.
- Czemu nie, jestem głodna jak diabli! – odparła wadera
Szybko znaleźliśmy trop. Podążając za nim znaleźliśmy się w dolinie skalnej.
Z obydwu stron były prawie że pionowe ściany a przed nami i za nami dno doliny. Widok był imponujący.
Nagle dało się słyszeć cichy pomruk, który powoli przeradzał się w co raz głośniejszy szum. W oddali zauważyliśmy chmurę pyłu.
- Karibu! – krzyknęła Slur – w nogi!
Popatrzyłem się na nią tępo i dopiero po chwili zrozumiałem o co chodzi. Po dwóch stronach były pionowe urwiska, a przed nami i za nami dolina ciągnęła się na około 1 kilometr. Karibu by nas po prostu staranowało, gdybyśmy za późno zaczęli uciekać. Ruszyłem pędem za Slur.
Uderzenia setki kopyt karibu wprawiało w drżenie całą dolinę.
Czułem strach, a za razem dziką ekscytację. Krew i adrenalina uderzyły mnie w każdy zakątek mojego ciała i przyśpieszyłem bieg. Czułem, jak ziemia wibruje coraz bardziej.
Dogoniłem waderę. Spojrzała na mnie z figlarnym uśmieszkiem i obydwoje się roześmialiśmy.
Zapieprzaliśmy jak wariaci.
Nagle Slur zaczęła słabnąć. Chciałem dorównać jej tempa, ale karibu było coraz bliżej. W końcu upadła. Przerażenie zaćmiło mi na chwile mózg.
- Slur?! Co się dzieje?! – krzyczałem.
Chciała coś powiedzieć, ale widocznie nie miała sił. Złapałem ją za łapę. Czułem, że jej serce bije niewyobrażalnie szybko i mocno. Zarzuciłem ją sobie gorączkowo na plecy i zacząłem powoli biec.
Czułem to.
T o już koniec.
Nasz koniec.
I moja wina.
Karibu było coraz bliżej. Wycisnąłem z siebie resztki sił, ale to było na nic.
Czułem, że Slur zaczęła się ruszać. Ocknęła się. Zaczęła krzyczeć. Zeskoczyła z moich pleców, ale było już za późno.
Stado uderzyło z niewyobrażalną siłą. Jak fala rozpędzonych konarów.
Usłyszałem trzask. Odwróciłem się, niesiony przez karibu. Slur leżała na ziemi, co chwila uderzana przez kopyta zwierząt. Miała zamknięte oczy. Fala pchała mnie do przodu, a ja z trudem stawiałem opór. Cały poobijany doczołgałem się do wadery.
Stanąłem nad nią i osłoniłem swoim własnym ciałem. Opuściłem tułw i głowę, aby oszczędzić jej uderzeń. Cierpliwie i bólu znosiłem ciosy od racic karibu.
Ostatnia łania. Przebiegła obok mnie.
Wokół zapanowała cisza, w oddali cichł huk, a ziemia przestała drżeć.
Powoli zszedłem z wadery.
Całe ciało bolało mnie jak cholera.
Położyłem ucho na jej piersi. Oddychała płytko i nierówno.
Wziąłem ją na plecy. Niedaleko ujrzałem jeziorko. Ruszyłem tam.
Położyłem Slur na miękkim mchu i polałem jej pyszczek zimną wodą z jeziorka.
Jej klatka piersiowa unosiła się coraz rzadziej.
- Slur! – szeptałem gorączkowo – Slur!
Potrząsałem lekko jej ramieniem
- Slur! – krzyknąłem zrezygnowany i zrozpaczony. Krzyk rozniósł się echem w głąb doliny.
- Nie rób mi tego – szepnąłem, a moich oczu zaczęły kapać łzy. Jedna po drugiej.
Schyliłem się nad waderą. To było silniejsze ode mnie. Podniosłem delikatnie jej głowę i pocałowałem w pyszczek.
Jej klatka piersiowa podniosła się gwałtownie. Slur zaczęła miarowo oddychać.
Poczułem nieposkromioną nadzieję i radość w sercu.
Powieki wadery zaczęły drgać.
Otworzyła oczy.
- Look? – powiedziała cicho zachrypniętym głosem
- Już dobrze, wszystko dobrze – szepnąłem , położyłem się obok niej i objąłem.
- C-co się stało? – spytała słabo
- Opowiem ci później. Dobrze się czujesz?
- Słabo mi…
- Przyniosę ci wody – wstałem powoli i uśmiechnąłem się do niej. Zerwałem dużego liścia, zawinąłem go i nabrałem wody z jeziorka.
- Pij – podałem Slur listek z wodą
Potem pomogłem jej wstać i powoli ruszyliśmy w stronę wielkiego drzewa, w którym była wielka dziura, tak, że można było tam wejść.
Dotarliśmy tam gdy się już ściemniało. Przyniosłem trochę mchu i zrobiłem jej legowisko.
Rozpaliłem ognisko.
- Idę coś upolować – powiedziałem
- Look… - odrzekła cicho, jakby mnie o coś prosiła
- Muszę…
Upolowałem małego jelenia, ale wystarczyło, abyśmy się oboje najedli.
- Zimno – szepnęła Slur.
Podszedłem do niej, usiadłem obok i objąłem ją ramieniem. „Kochanie” – prawie bezgłośnie poruszyłem wargami. Objąłem ją mocniej.
<Slur?>
od Slur cd Look'a
Czas szybko mijał. Najpierw trochę popływaliśmy, potem osuszyliśmy się by znów się zamoczyć. Tym razem chciałam coś spróbować.
-Co ty kombinujesz?- spytał się rozbawiony Look
Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech, po czym zanurkowałam zostawiając basiora na powierzchni.
Wiedziałam że ja tak długo nie wytrzymam, ale od czego mam magię.
Mała bańka z powietrza na głowę i po kłopocie.
Patrzyłam z dna na Look'a który rozglądał się dookoła. Po paru chwilach jednak zanurkował, wtedy uśmiechnęłam się.
Próbował mnie złapać, lecz ja się nie dawałam tak łatwo.
W końcu wpadłam na jakiś korzeń czy nie wiem co i mój bąbelek pękł, a ja zostałam bez powietrza.
Szybko więc wypłynęłam na powierzchnię, a Look za mną.
-Co..co to było?- Spytałam się jeszcze Lekko oszołomiona
Wilk się zaśmiał
-Wiesz że nie wiem?
Wyszliśmy razem na brzeg.
<Look?>
-Co ty kombinujesz?- spytał się rozbawiony Look
Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech, po czym zanurkowałam zostawiając basiora na powierzchni.
Wiedziałam że ja tak długo nie wytrzymam, ale od czego mam magię.
Mała bańka z powietrza na głowę i po kłopocie.
Patrzyłam z dna na Look'a który rozglądał się dookoła. Po paru chwilach jednak zanurkował, wtedy uśmiechnęłam się.
Próbował mnie złapać, lecz ja się nie dawałam tak łatwo.
W końcu wpadłam na jakiś korzeń czy nie wiem co i mój bąbelek pękł, a ja zostałam bez powietrza.
Szybko więc wypłynęłam na powierzchnię, a Look za mną.
-Co..co to było?- Spytałam się jeszcze Lekko oszołomiona
Wilk się zaśmiał
-Wiesz że nie wiem?
Wyszliśmy razem na brzeg.
<Look?>
sobota, 23 listopada 2013
od Seber cd Cover'a
- Ja właściwie mam nudą przeszłość, wychowałam
się w kochającej rodzinie, ale w młodzieńczym wieku się zbuntowałam. Zaczęłam
palić fajki, brałam marihuanę… - westchnęłam. Cover wytrzeszczył na mnie oczy.
- Serio paliłaś maryśkę?!
- No… nie ma się czym chwalić – powiedziałam cicho
zawstydzona. – ale kontynuując, rodzice nakryli mnie kiedyś. Jak wiadomo nie
chcieli mieć ćpuna w watasze i mnie wyrzucili. Za rodzicami nigdy nie
tęskniłam, sama nie wiem czemu. Wędrowałam sobie i spotkałam pewnego dnia
Erwana. Zakochałam się w nim, on we mnie. W końcu zostaliśmy partnerami, a ja
urodziłam trójkę dzieci. – łezka zakręciła mi się w oku – dwóch basiorów i
jedną waderę. Dalej wiesz, co się działo… - westchnęłam ciężko
<Cover?Sorki, że krótkie :c >
czwartek, 14 listopada 2013
od Look'a cd Slur
Pożegnałem się z Slur i poszedłem do swojej jaskini. Cały
czas rozmyślałem o tym, co zobaczyłem.
Jeszcze raz wyjrzałem z jaskini przed snem i popatrzyłem na
gwiazdozbiór.
Poczułem motyle w brzuchu.
Czy ja się zakochałem?
Nie…
Potem mijały tygodnie, a my ze Slur spotykaliśmy się codziennie. Co raz bardziej się poznawaliśmy,
aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi.
Pewnego dnia postanowiłem, że zabiorę waderę w pewne
miejsce, o którym istnieniu wiedziałem tylko ja. Umówiliśmy się rano pod jej
jaskinią.
- Cześć. – powitała mnie
- Cześć. – odparłem i podszedłem bliżej
- Gdzie chcesz mnie zabrać? – spytała z uśmiechem
- To już zobaczysz na miejscu – odparłem tajemniczo.
Ruszyliśmy. Spacerowaliśmy sobie po łąkach i lasach, zdawało
by się, że nasze terytorium nie miało granic. Gadaliśmy sobie w najlepsze. Raz
to strzeliłem jakiegoś suchara, a potem rozbawiłem waderę niemalże do łez.
Ogólnie było miło i wesoło.
- Kiedy dojdziemy? – niecierpliwiła się już Slur
- Jeszcze kawałek – odparłem
W końcu dotarliśmy. Na pierwszy rzut oka był to niezbyt
ciekawy gąszcz jakiś starych drzew, krzewów i paproci. Złapałem waderę za łapę
i razem z nią przeszedłem przez szczelinę w ostrych liściach.
I oto ukazało się moje miejsce.
Na środku znajdowało się jeziorko z krystalicznie czystą
wodą, tak czystą, że było widać głębokie dno. Wokoło kwitły zielone drzewa,
kwiaty, i jabłonki. Na górze był baldachim z drzew, który dawał cień przed
piekącym w teraźniejszych dniach słońcem, a w wiosnę przepuszczał ciepłe
promienie , ponieważ nie był jeszcze tak obrośnięty w liście. Z kolei w jesień
na tafli wody dryfowały kolorowe liście, a całe moje zacisze mieniło się
pięknie od brązu i czerwieni po pomarańcz i żółć.
Slur zaniemówiła.
- I co? – spytałem z uśmiechem
- Tu jest cudownie – powiedziała, cały czas oglądając się
wokoło i podziwiając piękno miejsca.
Popatrzyła na mnie.
Zobaczyła mój chytry błysk w oku, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić,
złapałem ją w pół i razem z nią skoczyłem do wody.
Wpadliśmy obydwoje do krystalicznego jeziorka, ona z
piskiem, ja ze śmiechem.
- Oh ty! – krzyknęła wściekła. Szybko jednak zdenerwowanie z
niej uleciało i na jego miejsce wstąpiło rozbawienie.
- Slur, pływasz? – spytałem szczerząc zęby w uśmiechu,
kładąc się na plecach na wodzie.
Ona podpłynęła do mnie i zaczęła chlapać na mnie wodą ze
śmiechem.
Spędziliśmy tak całe popołudnie.
Na zabawach i
paplaninach o wszystkim i o niczym.
<Slur^^?>
środa, 13 listopada 2013
od Slur cd Look'a
-Z miłą chęcią- Odparłam uśmiechając się do basiora, on odwzajemnił uśmiech.
-Do jutra.- Powiedział po czym poszedł w stronę swojej jaskini.
-Pa.
Weszłam do jaskini i skierowałam się w stronę mojego legowiska.
Przez gwiazdy nie mogłam zasnąć, chciałam jeszcze raz popatrzeć co chcą mi przekazać. Wstałam więc i cichym biegiem pobiegłam w kierunku plaży. Tam położyłam się na grzbiet i spojrzałam się na gwiazdozbiór wielkiej niedźwiedzicy.
<Co może oznaczać to serce?> Myślałam sobie. <Czy to coś związane Z Look'iem?>
Nie potrafiłam odpowiedzieć na własne pytanie <Czy coś miedzy nami iskrzy?>
Wpatrzyłam się głębiej w gwiazdy. Zobaczyłam coś w rodzaju koła a troszkę wyżej gwiazdę mieniącą się różnymi kolorami.
<Nie wierzę>
Wstałam i poszłam w stronę jaskini, było już późno i ledwo widziałam lecz dotarłam. Tam się położyłam i zasnęłam.
<Look?>
-Do jutra.- Powiedział po czym poszedł w stronę swojej jaskini.
-Pa.
Weszłam do jaskini i skierowałam się w stronę mojego legowiska.
Przez gwiazdy nie mogłam zasnąć, chciałam jeszcze raz popatrzeć co chcą mi przekazać. Wstałam więc i cichym biegiem pobiegłam w kierunku plaży. Tam położyłam się na grzbiet i spojrzałam się na gwiazdozbiór wielkiej niedźwiedzicy.
<Co może oznaczać to serce?> Myślałam sobie. <Czy to coś związane Z Look'iem?>
Nie potrafiłam odpowiedzieć na własne pytanie <Czy coś miedzy nami iskrzy?>
Wpatrzyłam się głębiej w gwiazdy. Zobaczyłam coś w rodzaju koła a troszkę wyżej gwiazdę mieniącą się różnymi kolorami.
<Nie wierzę>
Wstałam i poszłam w stronę jaskini, było już późno i ledwo widziałam lecz dotarłam. Tam się położyłam i zasnęłam.
<Look?>
niedziela, 10 listopada 2013
od Look'a cd Slur
- Może zacznijmy od
teorii. Czytanie gwiazd to nie jest przepowiadanie przyszłości. – zacząłem i
przemieściłem głowę na małe podwyższenie, abym lepiej widział gwiazdy – to jest
przede wszystkim używanie wyobraźni. Gwiazdy każdemu z osobna mówią coś innego,
każdy interpretuje to w swój sposób. Oczywiście nie zawsze jest tak, że to się
sprawdza, ale gwiazdy są bardzo często nieomylne – uśmiechnąłem się do Slur -
Popatrz na wielką niedźwiedzicę – wskazałem łapą – inaczej wielki wóz. Te trzy
gwiazdy które stanowią dyszel wozu, są szyją niedźwiedzicy. Zatem pozostała
część to jej ciało. Przyglądnij się, czy widzisz w środku tego „prostokąta”jakąś mniejszą gwiazdę lub ich skupisko? –
spojrzałem na waderę.
Chwilę obydwoje
przypatrywaliśmy się gwiazdozbiorowi.
- Widzę... – rzekła w
końcu.
- Ja też – spojrzałem na
nią
- I co teraz? – spytała
z uśmiechem
- Teraz musisz sama zinterpretować,
co gwiazdy chciały ci powiedzieć – powiedziałem i uśmiechnąłem się tajemniczo.
Zapadła cisza.
Ponownie spojrzałem na
niedźwiedzicę.
Lekko na prawo i w górę,
w jej korpusie, widniały trzy gwiazdy. Przypominały mi serce. Domyślam się , że
Slur widziała dokładnie to samo.
To było bardzo jasne.
Spotka mnie miłość życia.
Uśmiechnąłem się na myśl
„Gwiazdy bardzo często są nieomylne”
Spojrzałem na Slur i
nasze spojrzenia się spotkały. Obydwoje wymieniliśmy się ciepłym uśmiechem.
- Chyba na dzisiaj
wystarczy – westchnęła Slur i wstała.
Pod gwieździstym niebem
ruszyliśmy w stronę jaskiń.
***
- Dziękuję – powiedziała
cicho wadera z uśmiechem, gdy staliśmy pod jej jaskinią.
- Ależ nie ma za co –
uśmiechnąłem się również – podobało się?
- I to jeszcze jak! –
zapewniła
- Może... spotkamy się
też jutro? – spytałem z pewną nadzieją
<Slur, co ty na
to?>
piątek, 8 listopada 2013
od Slur cd Look'a
Oczywiście- Odparłam
Poszliśmy nad łąkę gdzie był najlepszy widok.
Położyliśmy się na trawie, brzuchem do góry.
-To od czego zaczniemy?- Spytałam się z uśmiechem
-Może od...znasz gwiazdozbiory?
-Niektóre znam- Odparłam-Tam widzę wielką niedźwiedzice, a niedaleko a właściwie tuż obok jest waga.
Kiedy tak pokazywałam łapą wszystkie gwiazdozbiory jakie znałam, widziałam kątem oka że Look patrzył na mnie co chwilkę.
-I co myślisz?- Zapytałam
-Co?....a tak....doskonale- Wyrwał się z zamyślenia wilk
-To co dalej?
<Look?>
Poszliśmy nad łąkę gdzie był najlepszy widok.
Położyliśmy się na trawie, brzuchem do góry.
-To od czego zaczniemy?- Spytałam się z uśmiechem
-Może od...znasz gwiazdozbiory?
-Niektóre znam- Odparłam-Tam widzę wielką niedźwiedzice, a niedaleko a właściwie tuż obok jest waga.
Kiedy tak pokazywałam łapą wszystkie gwiazdozbiory jakie znałam, widziałam kątem oka że Look patrzył na mnie co chwilkę.
-I co myślisz?- Zapytałam
-Co?....a tak....doskonale- Wyrwał się z zamyślenia wilk
-To co dalej?
<Look?>
niedziela, 3 listopada 2013
od Cover'a cd Seber
Seber przekonywała mnie, żebym został, nawet się do mnie przytuliła, ale ja nadal nie byłem pewny. Po chwili zastanowienia odparłem:
-Dobrze, zostaję.-powiedziałem, a Seber odetchnęła i uśmiechnęła się.
-Co teraz robimy?-Zapytała.
-Nie wiem... Chodźmy gdzieś.
-Ale gdzie?
-Nie mam pomysłu.-zaśmiałem się.- Po prostu przed siebie.
-To chodźmy.-powiedziała Seber i ruszyliśmy. Szliśmy długo gawędząc na różne tematy, wkrótce usiedliśmy pod drzewem.
-Opowiesz mi coś o sobie?-zapytała.
-Watahę, w której się urodziliśmy, w sensie ja i moja siostra, podbito, większość wilków zamordowano, uratowało się może kilkanaście... A ty?
Seber?
-Dobrze, zostaję.-powiedziałem, a Seber odetchnęła i uśmiechnęła się.
-Co teraz robimy?-Zapytała.
-Nie wiem... Chodźmy gdzieś.
-Ale gdzie?
-Nie mam pomysłu.-zaśmiałem się.- Po prostu przed siebie.
-To chodźmy.-powiedziała Seber i ruszyliśmy. Szliśmy długo gawędząc na różne tematy, wkrótce usiedliśmy pod drzewem.
-Opowiesz mi coś o sobie?-zapytała.
-Watahę, w której się urodziliśmy, w sensie ja i moja siostra, podbito, większość wilków zamordowano, uratowało się może kilkanaście... A ty?
Seber?
od Percy'ego cd Ayline
Wziąłem ją za łapę i pociągnąłem za sobą. Tak naprawdę sam nie wiedziałem gdzie chcę ją zabrać, ale no... chciałem zrobić dobre wrażenie. Wyczułem, że gdzieś niedaleko w skale płynie woda. Kazałem jej przebić się przez górę i utworzyć wodospad z małym jeziorkiem na lądzie. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Zaprowadziłem Ayline nad źródełko i usiedliśmy nad wodą. Po paru minutach wadera wstała, a w jej oczach dostrzegłem błysk. To mogło oznaczać dobrą zabawę, albo spore kłopoty. Jeżeli miałbym prawo głosu wybrałbym opcję numer jeden. Wtedy Ay podeszłą do mnie i
<Ay? Co zrobiłaś? Sorry, że krótkie :( >
<Ay? Co zrobiłaś? Sorry, że krótkie :( >
Ufff!!!
Nareszcie przeniosłam 25 opowiadań na tą stronkę! *ociera pot z czoła i wzycha*
Teraz jest już wszystko git :D
Jak będę miała dostęp do swojego konta na howrse (obecnie we wszystkich sprawach proszę pisać na konto pod nazwą : Xili) wyśle wszystkim wiadomość o nowym adresie strony
Pozdrawia gorąco
~Seber ^^
Teraz jest już wszystko git :D
Jak będę miała dostęp do swojego konta na howrse (obecnie we wszystkich sprawach proszę pisać na konto pod nazwą : Xili) wyśle wszystkim wiadomość o nowym adresie strony
Pozdrawia gorąco
~Seber ^^
od Look'a cd Slur
- Może... dzisiaj spotkamy się wieczorem i poćwiczymy? - wpadłem na pomysł
- Ale co? - spytała zdezorientowana, jakbym wyrwał ją z myśli
- No... czytanie z gwiazd - uśmiechnąłem się - trochę się na tym znam. Jako młody wilk fascynowałem się gwiazdami i razem z ojcem prawie w każdą noc je oglądaliśmy. Ale potem jak odszedł... - przerwałem i popatrzyłem w niebo
- Jak to : odszedł? - spytała wadera z nutką współczucia w głosie
- Po prostu. Zostawił nas - zamrugałem oczami, aby powstrzymać łzy. W końcu chłopaki nie płaczą.
- Przepraszam... - powiedziała cicho i przysunęła się bliżej mnie.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się - to jak? O której się umawiamy?
- Może... przyjdź po mnie około 21.00? - odparła.
- Ale co? - spytała zdezorientowana, jakbym wyrwał ją z myśli
- No... czytanie z gwiazd - uśmiechnąłem się - trochę się na tym znam. Jako młody wilk fascynowałem się gwiazdami i razem z ojcem prawie w każdą noc je oglądaliśmy. Ale potem jak odszedł... - przerwałem i popatrzyłem w niebo
- Jak to : odszedł? - spytała wadera z nutką współczucia w głosie
- Po prostu. Zostawił nas - zamrugałem oczami, aby powstrzymać łzy. W końcu chłopaki nie płaczą.
- Przepraszam... - powiedziała cicho i przysunęła się bliżej mnie.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się - to jak? O której się umawiamy?
- Może... przyjdź po mnie około 21.00? - odparła.
***
Wyszedłem z jaskini, zmierzając w stronę jaskini Slur. Było już ciemno, a na niebie widniały piękne gwiazdy i księżyc. Spacerkiem podszedłem pod drzwi i czekałem.
Po krótkiej chwili z jaskini wyszła Slur.
Powitała mnie uśmiechem.
- Idziemy? - spytałem odwzajemniając uśmiech
<Slur?>
<Slur?>
od Seber cd Cover'a
Chciał wyjść. Nie pozwoliłam mu na to i złapałam za łapę.
- Cover - szepnęłam - nie możesz odejść.
- A jednak właśnie mogę, chyba widzisz, że to robię - powiedział cicho
- Widzę, ale nie pozwolę Ci na to. Nie z tego powodu. Nie chcę, żebyś odchodził, proszę, zostań. - podeszłam do niego bliżej i popatrzyłam mu w oczy.
On nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.
- Po tym co się stało, nie możesz porzucić całego życia. Zostań, zapoznajmy się. Nie musi się wszystko skończyć teraz, w tym momencie... - przytuliłam basiora
<Cover, proszę...>
- Cover - szepnęłam - nie możesz odejść.
- A jednak właśnie mogę, chyba widzisz, że to robię - powiedział cicho
- Widzę, ale nie pozwolę Ci na to. Nie z tego powodu. Nie chcę, żebyś odchodził, proszę, zostań. - podeszłam do niego bliżej i popatrzyłam mu w oczy.
On nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.
- Po tym co się stało, nie możesz porzucić całego życia. Zostań, zapoznajmy się. Nie musi się wszystko skończyć teraz, w tym momencie... - przytuliłam basiora
<Cover, proszę...>
od Slur cd Look'a
Jeździliśmy sobie po krysztale gdy nagle coś mnie uderzyło.
Upadłam lecz nic mi się nie stało. Okazało się że był to Look. Przeprosił i pomógł mi wstać, lecz przez przypadek nasze spojrzenia się spotkały.
Uśmiechnęłam się po czym spojrzałam w niebo.
Straciwszy koncentracje nie zauważyłam że kryształ powoli znika, a po chwili byliśmy już w wodzie.
-O matko. Pisnęłam i ruszyłam w kierunku brzegu, a Look był tuż za mną.
-Przepraszam cię za to.- Powiedziałam wychodząc już na brzeg.
-Za co?- Spytał się basior
-Za małą kąpiel.- Odparłam
Wilk zaśmiał się a ja po chwili zaczęłam chichotać pod nosem.
Usiedliśmy jeszcze przy brzegu i patrzeliśmy w chmury.
-Szkoda że nie umiem czytać z chmur- Powiedziałam zapatrzona w wielką chmurę.
-A umiesz z czegoś czytać?- Zapytał się zaciekawiony wilk
-Ćwiczyłam czytanie z gwiazd lecz kiepsko to mi wychodziło.- Odparłam.
Zapadła cisza. Zaczął wiać ciepły wiatr, przyjemnie rozwiewając moje futro.
<Look?>
Upadłam lecz nic mi się nie stało. Okazało się że był to Look. Przeprosił i pomógł mi wstać, lecz przez przypadek nasze spojrzenia się spotkały.
Uśmiechnęłam się po czym spojrzałam w niebo.
Straciwszy koncentracje nie zauważyłam że kryształ powoli znika, a po chwili byliśmy już w wodzie.
-O matko. Pisnęłam i ruszyłam w kierunku brzegu, a Look był tuż za mną.
-Przepraszam cię za to.- Powiedziałam wychodząc już na brzeg.
-Za co?- Spytał się basior
-Za małą kąpiel.- Odparłam
Wilk zaśmiał się a ja po chwili zaczęłam chichotać pod nosem.
Usiedliśmy jeszcze przy brzegu i patrzeliśmy w chmury.
-Szkoda że nie umiem czytać z chmur- Powiedziałam zapatrzona w wielką chmurę.
-A umiesz z czegoś czytać?- Zapytał się zaciekawiony wilk
-Ćwiczyłam czytanie z gwiazd lecz kiepsko to mi wychodziło.- Odparłam.
Zapadła cisza. Zaczął wiać ciepły wiatr, przyjemnie rozwiewając moje futro.
<Look?>
od Look'a cd Slur
Byłem zaskoczony tym, co zrobiła Slur
- Wow - popatrzyłem z uznaniem na waderę i uśmiechnąłem się
- Wchodzisz? - zapytała z uśmiechem na pyszczku.
Zamiast odpowiedzi wziąłem duży rozbieg i skoczyłem na lód.
Pojechałem do przodu z dużą prędkością ze śmiechem.
Ślizgaliśmy się chwilę, a w końcu, przez przypadek wpadłem na waderę i obydwoje upadliśmy śmiejąc się.
- Przepraszam - powiedziałem zawstydzony i pomogłem wstać Slur
<Slur? Przepraszam, że krótkie, ale wena odmawia...>
- Wow - popatrzyłem z uznaniem na waderę i uśmiechnąłem się
- Wchodzisz? - zapytała z uśmiechem na pyszczku.
Zamiast odpowiedzi wziąłem duży rozbieg i skoczyłem na lód.
Pojechałem do przodu z dużą prędkością ze śmiechem.
Ślizgaliśmy się chwilę, a w końcu, przez przypadek wpadłem na waderę i obydwoje upadliśmy śmiejąc się.
- Przepraszam - powiedziałem zawstydzony i pomogłem wstać Slur
<Slur? Przepraszam, że krótkie, ale wena odmawia...>
od Cover'a cd Seber
-Cześć...
-Cześć.
-Mogę wejść?-zapytałem.
-Jasne.
-No więc przyszedłem tu, żeby cię przeprosić... To był zbyt pochopny krok, nie mogłabyś odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiłem na jakiś czas opuścić watahę.-powiedziałem patrząc jej w oczy.-Zamierzam wrócić, chociaż to wszystko się zobaczy...
-Ale Cover...
-Seber, ja nie chcę iść, ale muszę, najwyraźniej nie jesteśmy sobie pisani i muszę się z tym pogodzić...-Powiedziałem. Po chwili dodałem: -Powodzenia, w wyborze partnera. -Powiedziałem i chciałem wyjść, jednak Seber...
Seber, co zrobiłaś?
-Cześć.
-Mogę wejść?-zapytałem.
-Jasne.
-No więc przyszedłem tu, żeby cię przeprosić... To był zbyt pochopny krok, nie mogłabyś odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiłem na jakiś czas opuścić watahę.-powiedziałem patrząc jej w oczy.-Zamierzam wrócić, chociaż to wszystko się zobaczy...
-Ale Cover...
-Seber, ja nie chcę iść, ale muszę, najwyraźniej nie jesteśmy sobie pisani i muszę się z tym pogodzić...-Powiedziałem. Po chwili dodałem: -Powodzenia, w wyborze partnera. -Powiedziałem i chciałem wyjść, jednak Seber...
Seber, co zrobiłaś?
od Slur cd Look'a
Basior był bardzo miły dla mnie, byłam ciekawa czy tylko dla mnie.
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
Zaczęliśmy wędrować od miejsca do miejsca, przy okazji zwiedziłam większość terytorium. Zatrzymaliśmy się przy wodopoju by napić się i ewentualnie schłodzić.
Schyliłam się łyk wody, to samo zrobił Look.
Po chwili wpadłam na pomysł. Znałam zaklęcie co mogło go zaskoczyć.
Włożyłam mój nos do wody a jezioro szybko zmieniło się w bryłę kryształu.
Look spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-Spokojnie. To wkrótce minie. Ale teraz można się poślizgać. Powiedziałam i cofnęłam się o kilka kroków po czym ruszyłam na kryształ. Był śliski ale nie zimny. Takie prowizoryczne lodowisko nie w zimę.
<Look?>
-Tak z miłą chęcią. Odparłam
Zaczęliśmy wędrować od miejsca do miejsca, przy okazji zwiedziłam większość terytorium. Zatrzymaliśmy się przy wodopoju by napić się i ewentualnie schłodzić.
Schyliłam się łyk wody, to samo zrobił Look.
Po chwili wpadłam na pomysł. Znałam zaklęcie co mogło go zaskoczyć.
Włożyłam mój nos do wody a jezioro szybko zmieniło się w bryłę kryształu.
Look spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-Spokojnie. To wkrótce minie. Ale teraz można się poślizgać. Powiedziałam i cofnęłam się o kilka kroków po czym ruszyłam na kryształ. Był śliski ale nie zimny. Takie prowizoryczne lodowisko nie w zimę.
<Look?>
od Seber cd James'a
Otrząsnęłam się. Nie powinnam spędzać całego dnia na żale i płacze. To mi nic nie da..
Muszę o tym zapomnieć.
Ale to nie jest proste.
Powoli starłam łzy z policzków i usiadłam.
Spojrzałam na niebo i na słońce.
Świat jest tak piękny, a ja tracę czas na smutki...
Wstałam i podeszłam do wodospadu.
Przejrzałam się w wodzie.
I nagle poczułam, że ktoś pociągnął mnie od dołu.
Z piskiem i śmiechem wpadłam do wody.
<James? :3>
Muszę o tym zapomnieć.
Ale to nie jest proste.
Powoli starłam łzy z policzków i usiadłam.
Spojrzałam na niebo i na słońce.
Świat jest tak piękny, a ja tracę czas na smutki...
Wstałam i podeszłam do wodospadu.
Przejrzałam się w wodzie.
I nagle poczułam, że ktoś pociągnął mnie od dołu.
Z piskiem i śmiechem wpadłam do wody.
<James? :3>
od Seber cd Cover'a
- Przecież… przecież my się nie znamy – szepnęłam
Spojrzałam na twarz basiora i od razu odwróciłam się, nie mogłam się patrzeć na jego smutek.
- Ja… ja nie mogę – szepnęłam, a po policzkach spłynęły łzy- nie mogę… przepraszam.
Powoli odwróciłam się i pobiegłam w stronę mojej jaskini.
Położyłam się na posłaniu
Zaczęłam płakać, aby dać upust emocjom.
Tego się nie spodziewałam. Znam tego basiora zaledwie dwa dni. Nawet nie zdążyłam wyrobić sobie o nim opinii, nie znam go.
A jak można wiązać się z kimś na całe życie, gdy on jest dla ciebie obcy?
To jest niemożliwe.
Cały czas nie mogłam otrząsnąć się po tym zdarzeniu. Cały czas siedziałam w jaskini, rzadko wychodziłam na powietrze. Pewnego dnia, gdy siedziałam na posłaniu i wpatrywałam się w ścianę, usłyszałam ciche pukanie.
Odwróciłam się, a w drzwiach stał Cover.
<Cover, o co chodzi?>
od Look'a cd Slur
- Czekaj - uśmiechnąłem się ciepło do brązowej wadery - my się chyba nie znamy?
- No... - zaczęła zawstydzona
- Ja już pójdę - powiedziała mama i odeszła
- Jestem Look - przedstawiłem się
- Slur - odwzajemniła uśmiech - jesteś... jesteś młodym alfą?
- Tak , może się przejdziemy? - zaproponowałem
<Slur?>
- No... - zaczęła zawstydzona
- Ja już pójdę - powiedziała mama i odeszła
- Jestem Look - przedstawiłem się
- Slur - odwzajemniła uśmiech - jesteś... jesteś młodym alfą?
- Tak , może się przejdziemy? - zaproponowałem
<Slur?>
od Seber cd Slur
- Może... oprowadzę cię po terenach? - spytałam
- Nie, dzięki. Jestem bardzo zmęczona... przepraszam - powiedziała z uśmiechem wadera
- Więc może jutro?
- Hmm...
Wtem obok mnie ,nie wiadomo skąd zjawił się Look.
- Cześć mamo - wyszczerzył zęby w uśmiechu
Slur wydała się nieco speszona.
- Ja już pójdę - powiedziała cicho
<Look?>
- Nie, dzięki. Jestem bardzo zmęczona... przepraszam - powiedziała z uśmiechem wadera
- Więc może jutro?
- Hmm...
Wtem obok mnie ,nie wiadomo skąd zjawił się Look.
- Cześć mamo - wyszczerzył zęby w uśmiechu
Slur wydała się nieco speszona.
- Ja już pójdę - powiedziała cicho
<Look?>
od Ayline cd Percy'ego
-Siema, Ayline jestem, ale jak chcesz możesz mówić mi Ay..-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Staram się być miła dla nowych.
-Co tam porabiasz?-zapytał Percy. Wydawał się być spięty.
-Nudzę się, czyli to co zwykle.-odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
-Chcesz się przejść?-Zapytał.
-Jasne, ale gdzie?
-Zobaczysz.-Uśmiechnął się tajemniczo.
Percy? Sorrki, że krótkie.
-Co tam porabiasz?-zapytał Percy. Wydawał się być spięty.
-Nudzę się, czyli to co zwykle.-odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
-Chcesz się przejść?-Zapytał.
-Jasne, ale gdzie?
-Zobaczysz.-Uśmiechnął się tajemniczo.
Percy? Sorrki, że krótkie.
od Cover'a cd Seber
-Seber, czekaj!-krzyknąłem za nią.
-Co znowu?-powiedziała odwracając się.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.-powiedziałem i na znak potwierdzenia przytuliłem ją pocieszająco. Ona podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Były bezbrzeżnymi jeziorami smutku. (Bardzo poetyckie stwierdzenie, nie?) Nie mogłem dalej ukrywać moich uczuć, najwyżej pogodzę się z porażką. Puściłem Seber i cofnąłem się w tył o krok. Trzymałem ręce za plecami.
-Seber, wiem, że to nie jest dobry moment , prawie się nie znamy, ale ja zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Mówią, że taka miłość nie istnieje, ale ja jestem innego zdania. No więc, Seber, czy zostaniesz moją partnerką?-powiedziałem i zza pleców wyjąłem taki naszyjnik:
<Seber? Sorrki, że krótkie.>
-Co znowu?-powiedziała odwracając się.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.-powiedziałem i na znak potwierdzenia przytuliłem ją pocieszająco. Ona podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Były bezbrzeżnymi jeziorami smutku. (Bardzo poetyckie stwierdzenie, nie?) Nie mogłem dalej ukrywać moich uczuć, najwyżej pogodzę się z porażką. Puściłem Seber i cofnąłem się w tył o krok. Trzymałem ręce za plecami.
-Seber, wiem, że to nie jest dobry moment , prawie się nie znamy, ale ja zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Mówią, że taka miłość nie istnieje, ale ja jestem innego zdania. No więc, Seber, czy zostaniesz moją partnerką?-powiedziałem i zza pleców wyjąłem taki naszyjnik:
<Seber? Sorrki, że krótkie.>
od Slur "Od tego wszystkiego się zaczęło"
Szwendając się po bezkresnym świecie miałam wrażenie że jestem tu sama. Nikt mnie nie potrzebował, nie lubił, nie szanował. Byłam wyrzutkiem bez swojego miejsca na świecie. Było ze mną coraz gorzej, nie miałam do kogo się odezwać i zaczęłam rozmawiać ze zwierzętami, rozumiałam je a one mnie. To było moje jedyne towarzystwo od czasu śmierci Randiego, wilka który mnie uratował i który sam stracił życie by mnie obronić. Był moim bohaterem i przyjacielem. Trudno było mi się pogodzić z tym ale wiedziałam że z góry czuwa nade mną.
Chodziłam przez góry, łąki, równiny i tajgi, w końcu weszłam do lasu gdzie postanowiłam odpocząć przy jeziorku. Moje zmysły wyczuwały że nie jestem sama, słyszałam czyjeś kroki i szelest drzew, czułam jakiś zapach i widziałam jak krzaki się poruszają.
Byłam spragniona więc wzięłam szybki łyk i kiedy się odwróciłam zobaczyłam jakąś waderę, z pięknym pawim ogonem. Patrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
-Cześć. Powiedziałam nieśmiało.
-Witaj. A co ty tu robisz? Spytała się
-Chciałam się tylko napić ale już idę. Odparłam
-Czekaj! Zatrzymała mnie -Jestem Seber, alpha tutejszej watahy. A ty?
-Jestem Slur, samotna wilczyca. Powiedziałam ze smutkiem
Seber patrzyła się na mnie z żalem w oczach, w końcu powiedziała
-Może byś chciała dołączyć do mojej watahy, tam na pewno znajdziesz swoje miejsce.
Zaskoczyła mnie ta oferta, lecz nie była do końca przekonana czy nie skończy się tak samo jak w poprzednich watahach, lecz postanowiłam spróbować,
-Serio mogę?
-Oczywiście. Uśmiechnęła się wadera
-Dziękuje. Odwzajemniłam uśmiech
<Seber?>
Chodziłam przez góry, łąki, równiny i tajgi, w końcu weszłam do lasu gdzie postanowiłam odpocząć przy jeziorku. Moje zmysły wyczuwały że nie jestem sama, słyszałam czyjeś kroki i szelest drzew, czułam jakiś zapach i widziałam jak krzaki się poruszają.
Byłam spragniona więc wzięłam szybki łyk i kiedy się odwróciłam zobaczyłam jakąś waderę, z pięknym pawim ogonem. Patrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
-Cześć. Powiedziałam nieśmiało.
-Witaj. A co ty tu robisz? Spytała się
-Chciałam się tylko napić ale już idę. Odparłam
-Czekaj! Zatrzymała mnie -Jestem Seber, alpha tutejszej watahy. A ty?
-Jestem Slur, samotna wilczyca. Powiedziałam ze smutkiem
Seber patrzyła się na mnie z żalem w oczach, w końcu powiedziała
-Może byś chciała dołączyć do mojej watahy, tam na pewno znajdziesz swoje miejsce.
Zaskoczyła mnie ta oferta, lecz nie była do końca przekonana czy nie skończy się tak samo jak w poprzednich watahach, lecz postanowiłam spróbować,
-Serio mogę?
-Oczywiście. Uśmiechnęła się wadera
-Dziękuje. Odwzajemniłam uśmiech
<Seber?>
od Percy'ego "Początek końca"
Po udanej aczkolwiek bardzo męczącej ucieczce kiedy miałem pewność, że matka już mnie nie znajdzie położyłem się pod drzewem. Sprawdziłem czy przy obroży mam swój długopis - zawieszkę, którą dostałem od ojca. Zamieniała się ona w Orkan - mój niezawodny miecz. Zawsze powracał w postaci zawieszki do obroży.
-Hej! Kim jesteś?-zaszła mnie od tyłu jakaś wadera
-He... Hej... Jestem Percy i przybywam... chyba z daleka... sam już nie pamiętam. Większość drogi się teleportowałem.
-Miło mi Cię poznać. Ja jestem Seber. Może zechciałbyś dołączyć do mojej watahy?-zapytała uprzejmie
-O tak! Marzę o tym od kiedy uciekłem z domu!-powiedziałem radośnie. Wadera wypytała mnie o różne rzeczy i oznajmiła, że przyjmuje mnie do Watahy Srebrzystego Potoku.
~Następnego Dnia~
Postanowiłem zwiedzić watahę. W sumie była nowa i nie było za bardzo co zwiedzać, ale tak naprawdę miałem inny cel. Zauważyłem wczoraj piękną waderę. Chciałem ją odszukać. W sumie to bardzo szybko mi się to udało.
-Cześć... Jestem Percy, a ty?
<Ayline?>
-Hej! Kim jesteś?-zaszła mnie od tyłu jakaś wadera
-He... Hej... Jestem Percy i przybywam... chyba z daleka... sam już nie pamiętam. Większość drogi się teleportowałem.
-Miło mi Cię poznać. Ja jestem Seber. Może zechciałbyś dołączyć do mojej watahy?-zapytała uprzejmie
-O tak! Marzę o tym od kiedy uciekłem z domu!-powiedziałem radośnie. Wadera wypytała mnie o różne rzeczy i oznajmiła, że przyjmuje mnie do Watahy Srebrzystego Potoku.
~Następnego Dnia~
Postanowiłem zwiedzić watahę. W sumie była nowa i nie było za bardzo co zwiedzać, ale tak naprawdę miałem inny cel. Zauważyłem wczoraj piękną waderę. Chciałem ją odszukać. W sumie to bardzo szybko mi się to udało.
-Cześć... Jestem Percy, a ty?
<Ayline?>
od Seber cd Cover'a
- Ja... - zamknęłam oczy
- Seber - przemówił cicho Cover - co się dzieje?
- Ja... po prostu nie mogę się z tym pogodzić... - przechyliłam głowę, podpierając ją łapą
- Z czym...?
- Mój partner wraz z dwójką dzieci... oni... - zamrugałam otwierając oczy - zniknęli.
- Jak? - spytał z troską basior
- Nie wiem. Pewnego dnia po prostu zniknęli. Próbowałam nawiązać z nimi kontakt, ale na nic się to zdało. Każdego dnia łudzę się, że wrócą i zasypiam z tą samą nadzieją... - wstałam
- To nie ma sensu... - westchnęłam z bólem w sercu i odwróciłam się od Covera - potrzebuję kogoś, kto będzie mnie kochał, troszczył się o mnie. Mój ukochany odszedł, nie wierzę już w miłość. A jednocześnie jej potrzebuję. - przerwałam na chwilę - zresztą... czemu ja ci to mówię... - popatrzyłam na basiora - jesteś dla mnie niemalże obcy, a ja wyżalam ci się, jakbyś był moim przyjacielem od lat - odwróciłam się, a łza spłynęła mi po policzku. Powoli zaczęłam włóczyć nogami przed siebie.
- Stój! - usłyszałam głos Covera z tyłu - poczekaj!
<Cover?>
- Seber - przemówił cicho Cover - co się dzieje?
- Ja... po prostu nie mogę się z tym pogodzić... - przechyliłam głowę, podpierając ją łapą
- Z czym...?
- Mój partner wraz z dwójką dzieci... oni... - zamrugałam otwierając oczy - zniknęli.
- Jak? - spytał z troską basior
- Nie wiem. Pewnego dnia po prostu zniknęli. Próbowałam nawiązać z nimi kontakt, ale na nic się to zdało. Każdego dnia łudzę się, że wrócą i zasypiam z tą samą nadzieją... - wstałam
- To nie ma sensu... - westchnęłam z bólem w sercu i odwróciłam się od Covera - potrzebuję kogoś, kto będzie mnie kochał, troszczył się o mnie. Mój ukochany odszedł, nie wierzę już w miłość. A jednocześnie jej potrzebuję. - przerwałam na chwilę - zresztą... czemu ja ci to mówię... - popatrzyłam na basiora - jesteś dla mnie niemalże obcy, a ja wyżalam ci się, jakbyś był moim przyjacielem od lat - odwróciłam się, a łza spłynęła mi po policzku. Powoli zaczęłam włóczyć nogami przed siebie.
- Stój! - usłyszałam głos Covera z tyłu - poczekaj!
<Cover?>
od James'a cd Seber
Wadera wydawała się bardzo sympatyczna, lecz również zasmucona. Nie zbyt wiedziałem jak poprawić jej nastrój więc zerwałem fioletową różę, która rosła niedaleko i podałem jej.
- Za co to? - zapytała pociągając uroczo noskiem.
- Za nic. Tak od serca. - uśmiechnąłem się do niej ciepło. - To może mogłabyś mnie oprowadzić?
- Hm... Czemu nie. - odparła również z uśmiechem. - Chodźmy więc.
- Oczywiście. - rzekłem i ruszyłem za samicą, która powoli oraz z gracją machała swoim nadzwyczajnym ogonem.
Na początku zwiedziliśmy las, który ociekał w różnorodną szatę roślinną oraz w zwierzęta. Na samą myśl o tym, że na wszystko mogę polować... Ach... Nie ważne xd Następnym miejscem była polana; Urocza, bogata w różne kwiaty oraz owady. Byliśmy również w miejscu, gdzie rosło drzewo miłości, Seber przystanęła przy nim i zapatrzyła się w koronę drzew. Jej oczy natychmiast się zaszkliły na co nie mogłem patrzeć, bo aż serce się krajało.
- Seber? Coś się stało? - zapytałem ponownie.
- Nie, nic... - szepnęła patrząc na bok. - Chodźmy dalej.
- Dobrze, ale proszę... Jeżeli coś Ci jest to powiedz. Nalegać nie będę, ale wiedz, że możesz mi powiedzieć. - zapewniłem ją, w tym samym momencie odgarniając jej włosy za ucho.
Wadera spojrzała mi w oczy, a następnie wyminęła i powiedziała.
- Chodźmy nad wodospad. Spodoba Ci się.
Nad wodospadem rzeczywiście było pięknie. Rozpierała mnie energia i natychmiast wskoczyłem na główkę do wody. Seber natomiast położyła się na brzegu z łbem opartym na łapach. Widziałem, że jej oczy znów wypełniają się łzami więc postanowiłem do niej podpłynąć.
- Mała co Ci jest? - zapytałem.
- Jaka mała... - prychnęła słabo. - Nic.
- Przecież widzę.
- Na-naprawdę nic. - próbowała mnie przekonać, lecz po jej twarzy raz po raz zaczęły spływać srebrne łzy.
- Nie płacz, szkoda ukrywać tak piękną twarz za łzami. - uśmiechnąłem się. - Chodź do wody, popływamy, może to Ci poprawi humor?
<Seber, pływasz ;3?
- Za co to? - zapytała pociągając uroczo noskiem.
- Za nic. Tak od serca. - uśmiechnąłem się do niej ciepło. - To może mogłabyś mnie oprowadzić?
- Hm... Czemu nie. - odparła również z uśmiechem. - Chodźmy więc.
- Oczywiście. - rzekłem i ruszyłem za samicą, która powoli oraz z gracją machała swoim nadzwyczajnym ogonem.
Na początku zwiedziliśmy las, który ociekał w różnorodną szatę roślinną oraz w zwierzęta. Na samą myśl o tym, że na wszystko mogę polować... Ach... Nie ważne xd Następnym miejscem była polana; Urocza, bogata w różne kwiaty oraz owady. Byliśmy również w miejscu, gdzie rosło drzewo miłości, Seber przystanęła przy nim i zapatrzyła się w koronę drzew. Jej oczy natychmiast się zaszkliły na co nie mogłem patrzeć, bo aż serce się krajało.
- Seber? Coś się stało? - zapytałem ponownie.
- Nie, nic... - szepnęła patrząc na bok. - Chodźmy dalej.
- Dobrze, ale proszę... Jeżeli coś Ci jest to powiedz. Nalegać nie będę, ale wiedz, że możesz mi powiedzieć. - zapewniłem ją, w tym samym momencie odgarniając jej włosy za ucho.
Wadera spojrzała mi w oczy, a następnie wyminęła i powiedziała.
- Chodźmy nad wodospad. Spodoba Ci się.
Nad wodospadem rzeczywiście było pięknie. Rozpierała mnie energia i natychmiast wskoczyłem na główkę do wody. Seber natomiast położyła się na brzegu z łbem opartym na łapach. Widziałem, że jej oczy znów wypełniają się łzami więc postanowiłem do niej podpłynąć.
- Mała co Ci jest? - zapytałem.
- Jaka mała... - prychnęła słabo. - Nic.
- Przecież widzę.
- Na-naprawdę nic. - próbowała mnie przekonać, lecz po jej twarzy raz po raz zaczęły spływać srebrne łzy.
- Nie płacz, szkoda ukrywać tak piękną twarz za łzami. - uśmiechnąłem się. - Chodź do wody, popływamy, może to Ci poprawi humor?
<Seber, pływasz ;3?
od Cover'a cd Seber
-Przecież widzę, że coś się stało. No, Seber, nie chowaj się.-powiedziałem delikatnie łapiąc i przekręcając głowę Seber w moją stronę. W jej oczach zobaczyłem smutek.
-Zostaw mnie...-poprosiła.
-Nie. Dobrze wiem, że kiedy mówicie "Zostaw mnie" chodzi wam o "Nie odchodź, bądź ze mną i pocieszaj mnie".-powiedziałem, a Seber popatrzyła się na mnie.- No cóż, prawie od urodzenia prawie codziennie byłem sam na sam z siostrą. Dziwne, że jeszcze nie zamieniłem się w waderę.-zaśmiałem się. Seber też lekko się uśmiechnęła. Jednak nadal w jej oczach gościł smutek. Wiedziałem, że to coś poważnego.-Seber, powiedz mi. Co cię dręczy? Proszę.-Ostatnie słowo wypowiedziałem telepatycznie.
< Seber?>
-Zostaw mnie...-poprosiła.
-Nie. Dobrze wiem, że kiedy mówicie "Zostaw mnie" chodzi wam o "Nie odchodź, bądź ze mną i pocieszaj mnie".-powiedziałem, a Seber popatrzyła się na mnie.- No cóż, prawie od urodzenia prawie codziennie byłem sam na sam z siostrą. Dziwne, że jeszcze nie zamieniłem się w waderę.-zaśmiałem się. Seber też lekko się uśmiechnęła. Jednak nadal w jej oczach gościł smutek. Wiedziałem, że to coś poważnego.-Seber, powiedz mi. Co cię dręczy? Proszę.-Ostatnie słowo wypowiedziałem telepatycznie.
< Seber?>
od Seber cd Cover'a
- Chętnie - uśmiechnęłam się do basiora i ruszyliśmy.
Szliśmy przez łąkę
- Pięknie tu - powiedział Cover i popatrzył na mnie
- Przywykłam... - odparłam cicho
Basiorowi zrzedła mina.
- Przepraszam - szepnęłam i usiadłam pod jabłonią miłości. Walczyłam z piekącymi łzami, które zbierały mi się pod powiekami.
Nigdy już nie będę szczęśliwa.
Zamknęłam oczy i zapomniałam o rzeczywistości.
"Kocham cię" - usłyszałam miękki głos Erwana.
- Halo?! - ktoś krzyknął mi nad uchem.
Otworzyłam oczy z nienawiścią popatrzyłam na Covera.
- Wszystko dobrze - spytał
- Nie - ucięłam z mokrymi policzkami i odwróciłam się
<Cover?>
Szliśmy przez łąkę
- Pięknie tu - powiedział Cover i popatrzył na mnie
- Przywykłam... - odparłam cicho
Basiorowi zrzedła mina.
- Przepraszam - szepnęłam i usiadłam pod jabłonią miłości. Walczyłam z piekącymi łzami, które zbierały mi się pod powiekami.
Nigdy już nie będę szczęśliwa.
Zamknęłam oczy i zapomniałam o rzeczywistości.
"Kocham cię" - usłyszałam miękki głos Erwana.
- Halo?! - ktoś krzyknął mi nad uchem.
Otworzyłam oczy z nienawiścią popatrzyłam na Covera.
- Wszystko dobrze - spytał
- Nie - ucięłam z mokrymi policzkami i odwróciłam się
<Cover?>
od Ayline i Cover'a
Wataha w której wcześniej mieszkaliśmy została podbita. Chodziliśmy długo po świecie imając się różnych zajęć, spotykając różne istoty. Dotarliśmy tutaj, by zacząć nowy etap w życiu...
~Od Ayline~
Wataha jest spoko. Tereny ładne, wszystko fajnie... Ale czy tak na pewno wszystko fajnie? Chyba jednak nie. A czemu? Po co mam mówić i tak tego nie ogarniecie...
Dzień po dołączeniu do watahy.. Znam małą cześć terenów, a wilków jeszcze mniej. Może by gdzieś pójść..? Spoko. No więc poszłam.
Dokończy ktoś?
~Od Cover'a~
Dzień po dołączeniu do watahy... Jak tu mi się podoba? Jest super. A co jest najlepsze? Nie powiem ;) Wyszedłem tego dnia z jaskini. Poszedłem się przejść i spotkałem Seber.
-Cześć, jak podoba ci się wataha?
-Jest super.
-Cieszę się. Co robisz?
-Zamierzałem się przejść. Może pójdziesz ze mną?
Seber?
~Od Ayline~
Wataha jest spoko. Tereny ładne, wszystko fajnie... Ale czy tak na pewno wszystko fajnie? Chyba jednak nie. A czemu? Po co mam mówić i tak tego nie ogarniecie...
Dzień po dołączeniu do watahy.. Znam małą cześć terenów, a wilków jeszcze mniej. Może by gdzieś pójść..? Spoko. No więc poszłam.
Dokończy ktoś?
~Od Cover'a~
Dzień po dołączeniu do watahy... Jak tu mi się podoba? Jest super. A co jest najlepsze? Nie powiem ;) Wyszedłem tego dnia z jaskini. Poszedłem się przejść i spotkałem Seber.
-Cześć, jak podoba ci się wataha?
-Jest super.
-Cieszę się. Co robisz?
-Zamierzałem się przejść. Może pójdziesz ze mną?
Seber?
od Seber cd James'a
- Pewnie, że możesz - odparłam z uśmiechem - będziesz pierwszym basiorem.
- Na prawdę? - zdziwił się
Skinęłam głową
- Jak się tu znalazłeś? - spytałam
- Duchy powiedziały mi, że masz watahę.
- Ja?
- Mhm.
Znowu siedzieliśmy chwilę w ciszy.
Zawiał wiatr, a wodospad cicho szumiał. Spojrzałam na niebo.
I pomyślałam o Erwanie...
- Halo? - basior pomachał mi przed oczami z uśmiechem
Potrząsnęłam głową
- Przepraszam - wydukałam cicho i spojrzałam w oczy basiora.
- Co? - spytał
- Nic - odwróciłam wzrok.
<James?>
- Na prawdę? - zdziwił się
Skinęłam głową
- Jak się tu znalazłeś? - spytałam
- Duchy powiedziały mi, że masz watahę.
- Ja?
- Mhm.
Znowu siedzieliśmy chwilę w ciszy.
Zawiał wiatr, a wodospad cicho szumiał. Spojrzałam na niebo.
I pomyślałam o Erwanie...
- Halo? - basior pomachał mi przed oczami z uśmiechem
Potrząsnęłam głową
- Przepraszam - wydukałam cicho i spojrzałam w oczy basiora.
- Co? - spytał
- Nic - odwróciłam wzrok.
<James?>
od James'a
Odszedłem od własnej rodziny pozostawiając ją na pastwę losu, pastwę wilków ognia. Nie jestem z siebie zadowolony, ale cóż... Trzeba żyć dalej. Moja matka nie po to oddała za mnie życie żebym teraz użalał się nad sobą i planował samobójstwa. O nie. Mam zamiar czerpać z życia garściami, a zacząłem od wzięcia największej, czyli znalezienia watahy. Słyszałem od paru duchów, że gdzieś niedaleko pewna wadera ma własną watahę, postanowiłem ją odszukać i dołączyć o ile uzyskam zgodę.
~poszukiwania~
Moje poszukiwania trwają o wiele dłużej niż mówiły mi duchy. Poleciły mi trzymanie się leśnej ścieżki, to miało zagwarantować mi dojście na główny teren watahy. Gó*no prawda. Ścieżka zaprowadziła mnie do jakiegoś olbrzymiego wodospadu, choć nawet może i laguny. Rozejrzałem się wokoło podchodząc bliżej wody, która z ogromna siłą spadała w dół. Powoli mrużąc oczy schyliłem łeb i zaczerpnąłem łyk orzeźwiającej wody. Tego mi było trzeba. Pijąc, byłem strasznie zamyślony; Moje myśli jednak zostały rozwiane, gdy ktoś bez krępacji usiadł obok mnie. Otworzyłem oczy i nie od razu spojrzałem tajemniczej osobie w oczy (ma to związek z moja przeszłością), wpierw zobaczyłem jej odbicie w wodzie. Obok mnie siedziała dostojna niewiasta o bardzo dziwnym, lecz imponującym pawim ogonie.
- Cześć. - powiedziała. - Kim jesteś? Nie widziałam Cię tutaj wcześniej.
- Nazywam się James. - wyjaśniłem szarmancko, dopiero teraz zagłębiając się w jej oczach, które były nieprzeciętnie kasztanowe. - A ty?
- Seber. - odparła z delikatnym uśmiechem.
- Ach... To pewnie ty prowadzisz Watahę Srebrzystego Potoku. - westchnąłem.
- Tak, chcesz dołączyć?
- O ile mogę. - dodałem z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.
<Seber, dokończysz?>
~poszukiwania~
Moje poszukiwania trwają o wiele dłużej niż mówiły mi duchy. Poleciły mi trzymanie się leśnej ścieżki, to miało zagwarantować mi dojście na główny teren watahy. Gó*no prawda. Ścieżka zaprowadziła mnie do jakiegoś olbrzymiego wodospadu, choć nawet może i laguny. Rozejrzałem się wokoło podchodząc bliżej wody, która z ogromna siłą spadała w dół. Powoli mrużąc oczy schyliłem łeb i zaczerpnąłem łyk orzeźwiającej wody. Tego mi było trzeba. Pijąc, byłem strasznie zamyślony; Moje myśli jednak zostały rozwiane, gdy ktoś bez krępacji usiadł obok mnie. Otworzyłem oczy i nie od razu spojrzałem tajemniczej osobie w oczy (ma to związek z moja przeszłością), wpierw zobaczyłem jej odbicie w wodzie. Obok mnie siedziała dostojna niewiasta o bardzo dziwnym, lecz imponującym pawim ogonie.
- Cześć. - powiedziała. - Kim jesteś? Nie widziałam Cię tutaj wcześniej.
- Nazywam się James. - wyjaśniłem szarmancko, dopiero teraz zagłębiając się w jej oczach, które były nieprzeciętnie kasztanowe. - A ty?
- Seber. - odparła z delikatnym uśmiechem.
- Ach... To pewnie ty prowadzisz Watahę Srebrzystego Potoku. - westchnąłem.
- Tak, chcesz dołączyć?
- O ile mogę. - dodałem z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.
<Seber, dokończysz?>
od Look'a cd Kaysie
Spacerując po lesie usłyszałem głośne huki. Szybko pomknąłem w tamtą stronę. Serce podeszło mi do gardła – wokoło ogień i ludzie. Nieopodal zauważyłem, że jakaś wadera leży na ziemi bez ruchu.
Podbiegłem do niej. Na szczęście znajdowała się dość daleko całego zgiełku. Złapałem ją delikatnie za kark i pociągnąłem w głąb lasu, gdzie było cicho i spokojnie.
- Halo? – powiedziałem , wpatrując się w jej oczy.
Przyłożyłem ucho do jej piersi. Ledwo oddychała. Zauważyłem coś okropnego. Po lewej stronie miała ranę od postrzału.
„To wymaga specjalisty” „Ale nie mogę jej tu zostawić” – moje myśli gorączkowo krążyły po głowie.
Szybko podłożyłem liście pod jej głowę. Usiadłem i zastygłem w miejscu, wpatrując się w jej pyszczek. Delikatne rysy, błękitne oczy…
- Proszę, nie rób mi tego – szepnąłem rozpaczliwie kładąc łapę na jej piersi. Serce wadery ledwo biło.
Nagle wadera otworzyła oczy.
<Kaysie :3?>
od Kaysie
Po mojej ostatniej akcji uciekaliśmy z James'em. Goniła nas cała chmara ludzi i zmutowanych wilków czy czegoś w tym rodzaju. Nagle mój współpracownik został postrzelony w łapę. Wrogowie zaczęli się zbliżać, a ja nie mogłam nic zrobić, ponieważ nie wiedziałam gdzie jestem. Wreszcie basior wyszeptał:
-Ty idź ja sobie poradzę.
Odeszłam od niego na kilka kroków, aż zaczął dziwnie znikać. Wreszcie w ogóle go nie było. Z moich oczu pociekły łzy, lecz przypomniałam sobie o czyhającym niebezpieczeństwie. Zaczęłam uciekać, aż zobaczyłam jakiś biały punkt na nieboskłonie. Przez chwilę nieuwagi dostałam strzałą w pierś. Ostatnie co zdołałam zrobić to wyrwać ją, wystrzelić do tego, który ją wystrzelił. Jedyne co pamiętam z późniejszych chwil to ryk i ogień. Zemdlałam.
<Ktoś?>
-Ty idź ja sobie poradzę.
Odeszłam od niego na kilka kroków, aż zaczął dziwnie znikać. Wreszcie w ogóle go nie było. Z moich oczu pociekły łzy, lecz przypomniałam sobie o czyhającym niebezpieczeństwie. Zaczęłam uciekać, aż zobaczyłam jakiś biały punkt na nieboskłonie. Przez chwilę nieuwagi dostałam strzałą w pierś. Ostatnie co zdołałam zrobić to wyrwać ją, wystrzelić do tego, który ją wystrzelił. Jedyne co pamiętam z późniejszych chwil to ryk i ogień. Zemdlałam.
<Ktoś?>
od Hayden "Wielka podróż"
Jutro jest dzień w którym stanę się Samicą Alfa. Moje drugie urodziny. Pewnie powinnam być z tego dumna. Powinnam się cieszyć. Ale nie- ja byłam nieszczęśliwa. Nie chciałam władzy. To nie nazywało się szczęście.
Tej nocy spakowałam, więc wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyłam w drogę. Gdy stałam na wzgórzu spojrzałam ostatni raz na piękne tereny mojej watahy. Poczułam łzę na policzku. Zauważyłam cień biegnący w moją stronę.
-Hayden!- krzyknęła wadera
Cień robił się coraz wyraźniejszy. Wkrótce stanęła przede mną moja siostra- Elizabeth.
-Gdzie tyś się wybierasz?- zapytała
-W świat, siostro.- powiedziałam
-Ale ...- jęknęła, a z jej oczu popłynęły łzy
-Lizzy, tak trzeba.- powiedziałam spokojnie- Jestem pewna, że będziesz dobrą Samicą Alfa. To było twoje marzenie.
-Nie chcę, żebyś nas opuszczała.- załkała
-Wiem, ale nie mam wyboru.- powiedziałam smętnie po czym ją uściskałam
Załkała cicho.
-Kocham ciebie i rodziców.- uśmiechnęłam się lekko- Powiedz to im.
-Obiecuję.- powiedziała ocierając łzy
Nagle zza pagórka pokazało się prześwitujące słońce.
-Idź już.- powiedziałam- Niedługo się obudzą. Opowiedz im wszystko.
-Jasne.- mruknęła
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
-Hay?- usłyszałam głos Lizz
-Tak?- spytałam odwracając się
-Kocham cię.- powiedziała
-Ja też cię kocham.- uśmiechnęłam się delikatnie- Pamiętaj o mnie.
-Zawsze.- odwzajemniła uśmiech
Odwróciła się ruszyła w kierunku watahy. Wtedy widziałam ją po raz ostatni- Schodzącą z pagórka w świetle wschodzącego słońca.
Ja nadal stałam na pagórku.
Nie długo wszyscy wstaną, myślałam, Muszę iść, bo mnie zobaczą.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie na piękne tereny. Łza powoli spłynęła mi z policzka. Obróciłam się i zrobiłam jeden krok. On od razu dodał mi sił. Jeszcze trzy. Poczułam, że dam radę. Zatrzymałam się. Chciałam się odwrócić i jeszcze raz spojrzeć ...
Nie, pomyślałam, Dam radę. Zaczęłam powoli iść przed siebie. Zeszłam z pagórka i poszłam jeszcze dwa kilometry. Spojrzałam do tyłu. Teraz pagórek oznaczający granice watahy był bardzo mały. Zdusiłam szloch i brnęłam dalej.
Słońce prażyło niemiłosiernie. Około południa udało mi dojść do lasu. Cień drzew od razu dał mi ulgę. Nie zaszłam daleko, a zaczął tam już panować pół mrok. Szłam dalej przez las. Wydawało się, że nigdy się nie skończy. Byłam okropnie zmęczona, a futro kleiło mi się od potu.
Dochodził wieczór. Nagle ... Nie wiedziałam czy to halucynacje z powodu gorąca czy prawda. Ale przede mną stał mały stawik, a zaraz za nim jaskinia z cudownym cieniem.
Od razu podbiegłam do stawika i skosztowałam wody. Była prawdziwa! A co tam prawdziwa- była pyszna. Gdy wypiłam tyle by zaspokoić pragnienie poczułam wielkie zmęczenie.
Udałam się, więc do jaskini. Cień dał jeszcze większą ulgę niż las. Od razu zapadłam w głęboki, spokojny sen ...
Gdy się obudziłam był środek nocy. Postanowiłam się odświeżyć i weszłam do strumyka. Potem usiadłam na kamieniu i przypatrywałam się pięknemu księżycowi w pełni.
-Cudowna noc, prawda?- spytał melodyczny głos
Aż podskoczyłam. Odwróciłam się szybko. Za mną stał najprzystojniejszy basior świata. Od razu się w nim zauroczyłam. Był cały kremowy, a jego oczy były cudownie błękitne. Miał lekkie białe pasy na plecach i łapach.
-Jak cię zwą, śliczna pani?- spytał uśmiechając się, a jaki jego uśmiech był cudowny ...
-Hayden.- wyjąkałam nie mogąc oderwać od niego wzroku- A pan?
Roześmiał się lekko.
-Żaden ze mnie pan.- powiedział melancholijnie- Mów mi Layka. Choć moje pełne imię to Laykano Caspian Mattrew Junior.
Zaśmiałam się, choć nie wiem dla czego.
-Moje pełne imię zaś brzmi Hayden Anabeth Lyanne Clarisse.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Potem on przybliżył się do mnie i lekko mnie przytulił.
-Hayden.- powiedział- Obiecaj, że zostaniesz ze mną na zawsze. Zostań moją żoną.
C.D.N....
Tej nocy spakowałam, więc wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyłam w drogę. Gdy stałam na wzgórzu spojrzałam ostatni raz na piękne tereny mojej watahy. Poczułam łzę na policzku. Zauważyłam cień biegnący w moją stronę.
-Hayden!- krzyknęła wadera
Cień robił się coraz wyraźniejszy. Wkrótce stanęła przede mną moja siostra- Elizabeth.
-Gdzie tyś się wybierasz?- zapytała
-W świat, siostro.- powiedziałam
-Ale ...- jęknęła, a z jej oczu popłynęły łzy
-Lizzy, tak trzeba.- powiedziałam spokojnie- Jestem pewna, że będziesz dobrą Samicą Alfa. To było twoje marzenie.
-Nie chcę, żebyś nas opuszczała.- załkała
-Wiem, ale nie mam wyboru.- powiedziałam smętnie po czym ją uściskałam
Załkała cicho.
-Kocham ciebie i rodziców.- uśmiechnęłam się lekko- Powiedz to im.
-Obiecuję.- powiedziała ocierając łzy
Nagle zza pagórka pokazało się prześwitujące słońce.
-Idź już.- powiedziałam- Niedługo się obudzą. Opowiedz im wszystko.
-Jasne.- mruknęła
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
-Hay?- usłyszałam głos Lizz
-Tak?- spytałam odwracając się
-Kocham cię.- powiedziała
-Ja też cię kocham.- uśmiechnęłam się delikatnie- Pamiętaj o mnie.
-Zawsze.- odwzajemniła uśmiech
Odwróciła się ruszyła w kierunku watahy. Wtedy widziałam ją po raz ostatni- Schodzącą z pagórka w świetle wschodzącego słońca.
Ja nadal stałam na pagórku.
Nie długo wszyscy wstaną, myślałam, Muszę iść, bo mnie zobaczą.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie na piękne tereny. Łza powoli spłynęła mi z policzka. Obróciłam się i zrobiłam jeden krok. On od razu dodał mi sił. Jeszcze trzy. Poczułam, że dam radę. Zatrzymałam się. Chciałam się odwrócić i jeszcze raz spojrzeć ...
Nie, pomyślałam, Dam radę. Zaczęłam powoli iść przed siebie. Zeszłam z pagórka i poszłam jeszcze dwa kilometry. Spojrzałam do tyłu. Teraz pagórek oznaczający granice watahy był bardzo mały. Zdusiłam szloch i brnęłam dalej.
Słońce prażyło niemiłosiernie. Około południa udało mi dojść do lasu. Cień drzew od razu dał mi ulgę. Nie zaszłam daleko, a zaczął tam już panować pół mrok. Szłam dalej przez las. Wydawało się, że nigdy się nie skończy. Byłam okropnie zmęczona, a futro kleiło mi się od potu.
Dochodził wieczór. Nagle ... Nie wiedziałam czy to halucynacje z powodu gorąca czy prawda. Ale przede mną stał mały stawik, a zaraz za nim jaskinia z cudownym cieniem.
Od razu podbiegłam do stawika i skosztowałam wody. Była prawdziwa! A co tam prawdziwa- była pyszna. Gdy wypiłam tyle by zaspokoić pragnienie poczułam wielkie zmęczenie.
Udałam się, więc do jaskini. Cień dał jeszcze większą ulgę niż las. Od razu zapadłam w głęboki, spokojny sen ...
Gdy się obudziłam był środek nocy. Postanowiłam się odświeżyć i weszłam do strumyka. Potem usiadłam na kamieniu i przypatrywałam się pięknemu księżycowi w pełni.
-Cudowna noc, prawda?- spytał melodyczny głos
Aż podskoczyłam. Odwróciłam się szybko. Za mną stał najprzystojniejszy basior świata. Od razu się w nim zauroczyłam. Był cały kremowy, a jego oczy były cudownie błękitne. Miał lekkie białe pasy na plecach i łapach.
-Jak cię zwą, śliczna pani?- spytał uśmiechając się, a jaki jego uśmiech był cudowny ...
-Hayden.- wyjąkałam nie mogąc oderwać od niego wzroku- A pan?
Roześmiał się lekko.
-Żaden ze mnie pan.- powiedział melancholijnie- Mów mi Layka. Choć moje pełne imię to Laykano Caspian Mattrew Junior.
Zaśmiałam się, choć nie wiem dla czego.
-Moje pełne imię zaś brzmi Hayden Anabeth Lyanne Clarisse.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Potem on przybliżył się do mnie i lekko mnie przytulił.
-Hayden.- powiedział- Obiecaj, że zostaniesz ze mną na zawsze. Zostań moją żoną.
C.D.N....
Powitajmy Członków!
Jeszcze raz:
Jako że wataha ma nową stronkę, wypadało by przestawić wszystkich członków ^^

Look, młody samiec alfa

Sherris

Venganza, morderczyni

Bubonic, przywódczyni polowań

Kaysie, przywódczyni walk

Hayden, tropiąca

Ayline, strateg

Slur, medyczka

James, przywódca walk

Cover, Przywódca polowań

Percy, medyk
~Sebcio =3
Jako że wataha ma nową stronkę, wypadało by przestawić wszystkich członków ^^
Look, młody samiec alfa

Sherris
Venganza, morderczyni
Bubonic, przywódczyni polowań

Kaysie, przywódczyni walk
Hayden, tropiąca
Ayline, strateg
Slur, medyczka
James, przywódca walk
Cover, Przywódca polowań

Percy, medyk
~Sebcio =3
Powitajmy samicę Alfa!
Jako że wataha ma nową stronkę, wypadało by jeszcze raz przedstawić samicę alfa ^^

Seber, Samica Alfa
Jestem wolna jak ptak... panowie, kto chce być samcem alfa? :D
Będę się podpisywała
~Seber lub ~Sebcio

Seber, Samica Alfa
Jestem wolna jak ptak... panowie, kto chce być samcem alfa? :D
Będę się podpisywała
~Seber lub ~Sebcio
Witamy i żegnamy!
Żegnamy Watahę Wielkiej Niedźwiedzicy i witamy Watahę Srebrzystego Potoku!
Niedługo dodam ostatnie 20 postów ^^
Pozdro
~Sebcio =3
Niedługo dodam ostatnie 20 postów ^^
Pozdro
~Sebcio =3
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)