- To bez
sensu – szepnął rozgoryczony Dhi.
- Cicho –
warknęłam na niego – prawdziwy łowca jest cierpliwy.
Usłyszeliśmy
szelest. W głębi krzaków ujrzałam brązowy kawałek ucha jakiejś sarny.
- No i
widzisz – powiedziałam cicho do niego i wyczłapałam zza krzaków. Jednym susem
rzuciłam się na zwierzynę, ale było za późno. Basior stał z nią po drugiej
stronie zarośli, mocno zaciskając żeby na jej szyi.
- Uh... –
warknęłam cicho i skrzywiłam pyszczek.
- Chodź –
zachęcił mnie gestem łapy z uśmiechem.
- Szybki
jesteś – rzuciłam od niechcenia i wzięłam się szybko do jedzenia.
Gdy
napełniliśmy już brzuchy do pełna, zaprowadziłam Dhiren'a nad uroczy wodospadzik przy potoku.
<Dhiren? Wena odmawia posłuszeństwa :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz