Spojrzałem na waderę pytającym wzrokiem, ta na mnie warknęła. Oceniłem sytuację i stwierdzając, że moja pomoc będzie zbędna po prostu sobie poszedłem.
Spacerując po kwiecistej łączce upolowałem przy okazji królika i najadłem się trochę.
Siedząc na kamieniu usłyszałem szelest trawy i coś mnie zwaliło z głazu.
Wadera pchnęła mnie na trawę i stanęła nade mną.
- Co to, k*rwa, miało być?! - wykrzyczała mi w twarz.
A, to ta niebieska, co walczyła z niedźwiedziem.
- Coś nie tak, misiu? - spytałem z flirciarskim uśmieszkiem. i wstałem. Posłała mi złowrogie spojrzenie.
<Hayden?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz