piątek, 20 grudnia 2013

od Look'a cd Slur

Gdy wkroczyliśmy na tereny watahy był środek nocy. Zaprowadziłem waderę do mojej jaskini. Ułożyłem miękki mech na jednym z łóżek i położyłem tam Slur.
- Odpoczywaj - szepnąłem do niej i pogłaskałem po policzku. Zamknęła oczy, lekko uśmiechając się.
Sam poszedłem do swojej sypialni i padłem na łoże.
Przekręciłem się na plecy i próbowałem zasnąć. Powieki same mi się podnosiły, więc w końcu dałem za wygraną i otworzyłem oczy. Patrzyłem się bezmyślnie w sufit, próbując jeszcze raz poukładać sobie fakty z dzisiejszego dnia.
Wstałem. Zawróciłem do pokoju, gdzie leżała Slur.
Usiadłem obok niej i oparłem głowę o kant łoża.
- Nie! - przeraźliwy krzyk Slur przerwał całkowitą ciszę.
Wadera momentalnie zerwała się z posłania dysząc ciężko.
- Slur, co się dzieje? - spytałem ją za łapę, próbując ją uspokoić.
- Kopyta, tysiące kopyt. - wyjąkała przerażona - karibu. Tupot racic. Co raz głośniejszy.
- Slur... - wstałem i położyłem jej łapę na czole. Była zimna. Szok po wstrząsie.
Zamrugała parę razy i opadła na poduszkę. Z jej oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Look - szepnęła potrząsając głową - co się stało? Gdzie są karibu?
Wgramoliłem się szybko na łoże i położyłem się tuż za nią. Objąłem ramieniem.
- Nie ma karibu. Jesteś bezpieczna - powiedziałem niemalże bezgłośnie jej do ucha.
Wadera obróciła się w moją stronę i popatrzyła na mnie zaszklonymi od łez oczami.
- No... nie płacz już - otarłem delikatnie srebrne krople z jej policzków.
Pocałowałem ją czoło.
A potem w pyszczek.

<Slur^^?>




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz